|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Aruturu
dead star.

Dołączył: 06 Sie 2010
Posty: 485
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Cydonia Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Czw 14:13, 07 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Ja miałem w gimnazjum modlitwę przed lekcjami, chwilę ciszy na przemyślenie dnia, potem czytanie kazań i msze co kilka miesięcy...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
 |
Absolution
citizen erased.

Dołączył: 27 Sie 2010
Posty: 589
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 16:18, 07 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
Moja klasa zbojkotowała katechetkę i wczoraj nie poszliśmy na religię. Po naszej wychowawczyni to spłynęło, gdy nas na świetlicy zobaczyła, tylko nas trochę powyzywała od ateistów i poszła do domu (ona też jest negatywnie nastawiona do "metod nauczania" naszej katechetki). No i zastanawiamy się z klasą, czy nie napisać petycji o zmianę nauczyciela, bo nasza pani od religii po prostu nas nie szanuje i uważa że jej przedmiot jest najważniejszy, co oznacza wkuwanie na pamięć jakiegoś listu, bo będzie z tego sprawdzian (a większość nauczycieli, np. od historii dała nam większy luz w klasie maturalnej). A jak to nie poskutkuje, to się chyba z religii wypiszę, bo to i tak nie ma sensu, by taki sceptyk jak ja chodził na ten przedmiot.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Coma
space dementia.

Dołączył: 30 Lip 2010
Posty: 1059
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 14:57, 08 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
hm, z tego co ja słyszałam to albo teraz, albo od przyszłego roku religia ma być ogólnie obowiązkowa. OBY NIE :<
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
piciu
space dementia.

Dołączył: 14 Mar 2010
Posty: 1381
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 15:57, 08 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
SŁUCHAM?
Ja się modlę, żeby Palikot doszedł do władzy i zrobił porządek z tym krajem -.-
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
anek-
knight of cydonia.

Dołączył: 14 Mar 2010
Posty: 1586
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gdańsk - okolice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 16:37, 08 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
nawet jeśli palikot dojdzie do władzy to moim zdaniem gówno zrobi, jak oni wszyscy.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
piciu
space dementia.

Dołączył: 14 Mar 2010
Posty: 1381
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Mężczyzna
|
Wysłany: Pią 16:52, 08 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
No, bardzo możliwe...
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
malin
dead star.

Dołączył: 02 Kwi 2010
Posty: 415
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Częstochowa Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 19:59, 08 Paź 2010 Temat postu: |
|
|
religia NIE MOŻE być obowiązkowa dla wszystkich, to wbrew konstytucji. Ci, co są wierzący - owszem. Ale ja na przykład już się o to nie będę martwić, w liceum mama mi wypisze jakąśtam karteczkę i będę siedzieć w bibliotece, tyle.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Coma
space dementia.

Dołączył: 30 Lip 2010
Posty: 1059
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Nie 20:14, 02 Sty 2011 Temat postu: |
|
|
A ja ostatnio z ciekawości szperałam po wikipedii, i czytałam jeszcze raz, uważnie (!) o tym całym New Age, etc, i doszłam do wniosku, że wikipedia pisze o mnie. Może i jest to przejaw głupoty ludzkiej i słabo rozwiniętego płata czołowego ( ), ale cóż zrobić, może kiedyś zmądrzeje, narazie nie czas na takie wybryki.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
disguise
yes please.

Dołączył: 01 Maj 2011
Posty: 341
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 1:43, 28 Lip 2011 Temat postu: |
|
|
Ja ostatnio poczytałam troche o agnostycyźmie, i cóż, przyznam, że się zidentyfikowałam. Jak wspominałam przy w temacie przedstawiania się, nigdy nie byłam i nie jestem pewna określenia 'ateistka' w moim przypadku. Ale jeśli chodzi o deizm, to również zgadzam się, że wszechświat nie wziął sie tak sam z siebie, coś doprowadziło do tego, że istnieje. I w ten sposób to 'coś', można nazwać Bogiem. Jednakże nie wydaje mi się, żeby był sposób na udowodnienie, że Bóg istnieje, czy też nie. Piekło i niebo, w to wcale nie wierze, nawet mnie to lekko śmieszy. To są jak dla mnie takie kity, co je można wciskać 5-latkom, żeby się 'diabła' przestraszyłym, modliły i biegały do kościółka. Moje życie jest tu i teraz, nie zamierzam zastanawiać się co będzie jak umrę. Wolę wykorzystać to co mam. Z pewnością mogę przyznać, nie jestem osobą wierzącą.
Chodzenie do kościoła? Jak jest wystarczająco dużo czasu to w niedziele z rodzicami, jak oni nie idą, ja też nie. Ważne święta, typu Boże Narodzenie. Tyle, że z tymi świętami to tak jest, że więcej wszyscy myślą, żeby było wszystko przygotowane, prezenty, spotkania itd, a nie duchowe przemyślenia itp.
Sprawa bierzmowania. Są jakieś spotkania, na które wcale nie chodzę. Szczerze wątpie, że ktokolwiek na nich faktycznie siedzi i słucha. Każdy jest zajęty czyms innym, z resztą podobnie na mszy w niedziele. Większośc koncentruje się na myśleniu o sprawach zupełnie nie mającej związku z mszą i bogiem. Uważam tez, że nawet gdybym faktycznie chciała się czegoś z takiego spotkania dowiedzieć, to też wiele, prawdopodobnie nic by z tego nie wyszło. Z resztą nawet reakcja moich rodziców to było: 'Co, pierwsza klasa gimnazjum i już do bierzmowania przygotowanie?!'. Ostatnio nawet stwierdziłam, że nie wiem na czym bierzmowanie polega. Znaczy wiekszość ludzi z mojeg otoczenia zapewne uważa, że rozchodzi się o 3 imie. Przecież najważnejsze to sie dowiedzieć jak kto sobie wybierze. 'Ej, jak sobie weźmiesz na 3 imie?', ile razy mnie już o to pytali. Dowiedziałam się, że jest to sakrament dojrzałości i umocnienia swojej wiary. No i stwierdziłam, że pawdopodobnie nie będę chciała do niego przystąpić. Nie chciałam już dalej ciągnąć tego, że rodzice uważają mnie za osobę wierzącą, więc zazęłam rozmawiać o tym z mamą. Od razu stwierdziłam, że mnie nigdy nic związanego z wiarą w niczym nie pomogło. Dalszy ciąg naszej rozmowy to były przede wszystkim jej pytania, na czym polega mój 'problem'. Oczywiście, zapewne mam jakiś problem. Cóż, ja tego nie nazywam problemem, takie są moje poglądy. Prowadziła tę rozmowe tak, że czułam sie jakbym była kosmitą i nikt mnie nie rozumiał. Jakbym próbowała tylko namieszać i nic więcej. Zaczęła coś mówic o jakiś ciekawych książkach, żebym je przeczytała, że to mi pomoże naprawde uwierzyć. Tyle, że nie zamierzam na siłe szukać różnych opcji, aby stać się osobą wierzącą. Ona wzięła tą rozmowe jako moje wolne przemyślenia. Cóż, cieszę się, że przynajmniej dotarło do niej, że mam jakiekolwiek wątpliwości, nie odebrała mnie jako osobe niewierzacą, za którą teraz się uważam. Nigdy, nawet jako małe dziecko nie byłam w stanie przyznać się sama przed sobą 'Wierze.' Tak było zawsze. Może wydawało mi się, że jestem wierząca, bo chodziłam do kościoła. To wszystko. Teraz coraz bliżej jest mi do określenia samej siebie. I bardzo się z tego ciesze, nie zamierzam na siłe innych do siebie przekonywać. Prawda jest taka, że jeśli nie będą chcieli mnie zrozumieć, to nie. Koniec kropka.
Jesli chodzi o moich znajmych. Moja przyjaciółka, naprawde bardzo bliska, jest osobą mocno wierzącą. Paradoks tkwi w tym, że była pierwszą osoba przed którą do mojej nie-wiary się przyznałam. Myślę, że już to podejrzewała, bo zareagowała jedynie lekkim zaskoczeniem. Myślę, że jej reakcja była w stosunku do mnie neatywna, ale starała się być neutralna, z resztą, spodziewałam się tego. Zadawała jakieś proste pytania, udzielałam szczerych odpowiedzi. Zaproponowała mi wyjście na jakieś czuwania, czy coś w tym stylu. 'Wtedy na pewno uwierzysz' stwierdziła. Mnie to rozbawiło. Nawet wspomniałam to mojej mamie, podczas naszej rozmowy. Skomentowała to: 'Tak, już cię widzę, jak klęczysz i się modlisz kilka godzin. Tylko byś jęczała kiedy koniec i narzekała, że kolana cię już bolą.'
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez disguise dnia Sob 16:01, 08 Gru 2012, w całości zmieniany 5 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
żabcia.
dead star.

Dołączył: 12 Mar 2011
Posty: 444
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Miedzna/Cydonia. Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 12:02, 28 Lip 2011 Temat postu: |
|
|
To ja w takim razie, napiszę coś od siebie.
Według opowieści mojej mamy, kiedyś nie mogłam wyjść z kościoła, gdyż tak to uwielbiałam. Teraz sobie tego nie wyobrażam. W mojej rodzinie, całe rodzeństwo chodzi do kościoła, jak im się zechce. Prócz brata, bo on w ogóle nie chodzi.
Ja sama siebie nie umiem opisać. Nie chodzę do kościoła, zdecydowanie mnie to nie kręci. Może dlatego, że od pewnego czasu jestem zmuszana do tego, z tekstem "Jak nie pójdziesz, to pożałujesz". Oczywiście, teraz już się stawiam, a moja mama już mnie nawet nie pyta. W "ważne" święta też nie pójdę. Wyliczając, w tym roku byłam 3 razy w kościele, w tym na rekolekcję, gdzie ksiądz kazał nam opisać kazanie. Na zakończenie roku, siedziałam w parku. Dopiero horror był w Boże Ciało, gdzie byłam wręcz szantażowana, że mnie z rodziny wypiszą, jak nie pójdę. Poszłam, ale ze słuchawkami w uszach.
Bóg. Wczoraj gadałyśmy z koleżankami o tym. Padło też takie zdanie : Przecież, jak człowiek pochodzi od małpy, Homosappiens są dopiero od stosunkowo niedawna, a wg Bibli Adam i Ewa byli zwykłymi ludźmi, to coś nam nie gra. A z resztą, są dowody, że dinozaury były pierwsze niż cały raj i w ogóle.
Następnie. Nie myślę, co mnie czeka po śmierci. Nie zależy mi. Chcę cieszyć się tym, co mam tutaj. Niebo i Piekło dla mnie jest śmieszne. Taa, w Piekle siedzi Diabeł i miesza w wielkim kotle, czekając na złych ludzi. Bajeczki na przestrogę.
Ogólnie, uważa się mnie za ateistkę. Ciężko mi to stwierdzić. Jak dla mnie, coś tak takiego jak "Bóg" nie ma. Albo to Niepokalane Poczęcie. Czy są dowody? Jakiś ginekolog sprawdzał dziewictwo Maryji? -,-
No i napewno nie wierzę w instytucję kościoła. Nie w ogóle nie wzbudza to we mnie respektu. Nie, po różnych akcjach księży i w ogóle.
Ja z mamą nie mam szans pogadać, bo zawsze kończy się to kłótnią. Ona twierdzi, że nie będzie wychowywała niewierzącej i mam być katoliczką, czy mi się to podoba, czy nie. Dopiero zaakceptuje to, jak będę miała 18 lat. Czyli czeka mnie 4 lata cierpień. Ojciec, jego mało to obchodzi. Daje mi wolną wolę.
Nie wiem, czy moja sytuacja jakoś się nazywa, bo ateistka... Sama już nie wiem.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
disguise
yes please.

Dołączył: 01 Maj 2011
Posty: 341
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 13:58, 28 Lip 2011 Temat postu: |
|
|
pytanie czy masz wątpliwości czy jesteś pewna, że nie wierzysz?
Niepokalane poczęcie? Dziewica w ciąży, fajnie. Dla mnie cała biblia brzmi po prostu jak jakieś opowiadanie fantastyczne, nie wzbudza we mnie kompletnie, żadnego zaufania. Chociaż można z biblii wyciągnąć pewne morały oczywiście. Z resztą w dzisiejszych czasach, to jak dla mnie nic dziwnego. Na pierwszym miejscu teraz jest wykorzystywanie wiary do manipulowania i spory na tym tle. I przegięcie jest z jednej, i z drugiej strony.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez disguise dnia Sob 15:57, 08 Gru 2012, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Absolution
citizen erased.

Dołączył: 27 Sie 2010
Posty: 589
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Czw 17:13, 28 Lip 2011 Temat postu: |
|
|
Też jestem agnostyczką, choć wcześniej miałam usposobienie typu "Bóg nas nienawidzi". W Biblii na każdym kroku wspominane jest, jaki to Bóg jest miłosierny, jednak ja to odbierałam ironicznie, bo jak ktoś taki miałby patrzeć obojętnie na trudy życia i choroby? A obietnica nieba w zamian za skromne, ba! często ascetyczne życie mnie nie przekonuje. To dowodziłoby tylko tego, że Bóg nas stworzył jako swoje zabawki, marionetki z wszczepioną w mózgi myślą czcijcie mnie, bo jak nie, to będziecie się smażyć w piekle. Dlatego chrześcijaństwo nie jest dla mnie.
Jeśliby potraktować niektóre bajki, które serwuje nam Biblia jako przenośnię, to może coś tam by miało sens. Na przykład stworzenie świata w sześć dni. Jeden dzień można potraktować tu jako kilkadziesiąt tysięcy lat, w końcu kolejność (najpierw ziemia, potem woda, roślinki i zwierzęta) została zachowana Za to Nowy Testament z tymi wszystkimi cudami i zmartwychwstaniami jest już mocno naciągany (nie dziwię się Żydom, że to odrzucili ). Bo jeśli w starym różne zjawiska mogły nie być do końca zrozumiałe dla ludzi (no i zapewne ich skrybowie mieli bujną wyobraźnię i lubili nadinterpretować fakty), to przecież chyba zmądrzeli od tego czasu (ale chyba jednak tylko trochę).
Mój obecny światopogląd wziął się z porównania religii monoteistycznej (chrześcijaństwo) z politeistyczną (starożytna Grecja, Egipt) włączając w to teorię Wielkiego Wybuchu i darwinizm. Ci drudzy mieli wielu bogów, którzy reprezentowali różne zjawiska atmosferyczne, ciała niebieskie itp. W monoteizmie jeden Bóg spełnia te wszystkie funkcje, które są składowymi rzeczywistości, która nas otacza. Czyli "Bóg" jest wszystkim, jest synonimem słowa "Wszechświat". Nie posiada umysłu pozwalającego mu decydować np. o tym, jakiego koloru powinna być trawa, z ilu komórek powinien się składać człowiek. Zamiast rozumu posiada siłę sprawczą, która doprowadziła do Wielkiego Wybuchu a teraz trzyma świat w ryzach, etc., etc.
Wiem, wyszło patetycznie, dziwnie i "trochę" chaotycznie. Ale po prostu nie wszystkie myśli da się opisać słowami lub zanim coś zapiszę, zapomnę, co miałam na myśli i takie tam.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
Mona_
yes please.

Dołączył: 26 Lut 2011
Posty: 396
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Lubań Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 16:05, 29 Lip 2011 Temat postu: |
|
|
Każdy ma swoją drogę do Boga. Nie można zapominać, że Biblia jest księgą bardzo podkoloryzowaną, pisaną w czasach, kiedy Rzymianie chcieli zjednoczyć swoich ludzi Kościołem. I właśnie moim zdaniem w tym jest problem: to Kościół źle interpretuje Pismo Święte, niewłaściwi ludzie stoją na jego czele. Przyznam, że jestem tym tematem dość zafascynowana i z chęcią czytam rozmyślania na temat wiary. I nie mogę napisać, że nie wierzę. Ja wyznaję taką piękną zasadę, o której kilka razy już wspomniałam. Wierzę w Boga, nie wierzę w Kościół. Jeśli chodzi o Świątynie, przyznam, że lubię tam przebywać. To miejsce ma taki swój klimat, gdzie można się w jakiś sposób wyciszyć i w moim przypadku poczuć lepiej. Ale tutaj jest pewien problem. Irytują mnie ludzie, którzy zamiast patrzeć na ołtarz, oceniają wygląd, strój i zachowanie siedzącej naprzeciwko osoby. Tak jak też irytują mnie starsze panie, które wręcz zwracają innym uwagę na zachowanie, a same zapominają po co tu właściwie są. Kościół nie powinien być obowiązkiem, dlatego dziwnie reaguję na książeczki do bierzmowania. Problem stanowią też dla mnie księża, ponieważ kazania, które wygłaszają nijak mają się z Biblią. To prawda, że jest to dosyć fantastyczna książka. Ale jednego nie można zaprzeczyć: nosi w sobie wiele prawd i mądrych porad, i nie obchodzi mnie czy Maryja była dziewicą, czy nie, czy Jezus chodził po wodzie, czy zmartwychwstał, itd, itp. Obchodzą mnie zawarte przykazania, które bądź co bądź nie są wyśnione, ale ukazują prawidłowe normy ludzkie. Ludzie powinni traktować jako coś osobistego, a nie globalnego. Z Kościoła robi się jedna, wielka sekta i to przykre co robi się z tą wiarą. Bo Biblia to moim zdaniem piękna księga. I mówcie co chcecie ale ja wierzę, lecz nie potępiam ateistów, czy innych wyznawców. Każdy ma swoją drogę do Boga, bo jak się przyjrzeć w wielu kulturach Bóg jest pokazany podobnie, wszyscy wyznajemy podobne prawdy. I na tym zakończę temat.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
assassin
new born.

Dołączył: 18 Cze 2011
Posty: 131
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Mikołów Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 21:16, 29 Lip 2011 Temat postu: |
|
|
Więc tak. Za bardzo nie orientuje się w tych wszystkich ruchach, ale napiszę jak to u mnie jest. Może ktoś zdefiniuje moją sytuację a przedstawia się następująco: w rodzinie mamy zwyczaj chodzenia do kościoła co niedzielę i w święta (gdy są to rekolekcje to również, ale na zakończenie i rozpoczęcie nie muszę). Lecz teraz jak się dobrze przyjrzę i zastanowię to tata chodzi tam tylko dlatego, że mama chodzi a ona by dać nam (mi i mojej siostrze) dobry wzór do naśladowania. Przykład: była kiedyś taka sytuacja, że zapytałam się mamy czy muszę iść dzisiaj do kościoła. Odpowiedziała: "jak to?! Nie chcesz iść w niedzielę do kościoła?! przecież trzeba. Ruszaj się, jedziemy". Chociaż widać, że sama nie ma na to ochoty. Inny: pogrzeb naszego proboszcza. Miała czas by się wybrać, ale nie poszła. Nawet moja babcia, która od kiedy pamiętam nie była w kościele (z moich przypuszczeń jest wierzącą-niepraktykującą) poszła na chwilę się pomodlić. Poza tym coraz częściej zauważam, że gdy wracamy z kościoła jest tylko gadka mojej mamy: "ale tamta się pani się odstawiła", "ale tamte dziecko beczało przez całą mszę" itp. Bardzo mnie to irytuje, w końcu zapytałam się jej czy chodzi do kościoła tylko, żeby potem krytykować. Zaczęła się śmiać i odpowiedziała, że oczywiście, że nie (ale bez większego przekonania).
Jeśli chodzi o mnie: do kościoła muszę chodzić co niedzielę, gdyż jestem zmuszana, ale nawet gdybym nie była to nie zaprzestałabym zupełnie. Czasami księża mają fajne kazania, a czasami zdaje mi się, że tylko mówią w kółko to samo i nic z tego nie wyniosę. Lecz nie wiem do końca czy wierzę. Coś/ktoś musiał to wszystko stworzyć, prawda? No i zawsze, gdy zadaje sobie takie pytanie odpowiadam: Bóg, ale sama nie jestem zaspokojona swoją odpowiedzią. Zastanawiałam się kiedyś jakby to było, gdybym się nie urodziła, nie istniał by żadny człowiek, planeta, zwierzę. Wtedy zdaje mi się, że spadam w wielką, czarną dziurę i już tak nie robię (tak, wiem efekt przemyśleń jest bardzo dziwny ). Nie wykluczam, że Boga nie ma, ale nie wierzę że na 100% istnieje. Gdy byłam młodsza nie znosiłam chodzić do kościoła i tylko szturchałam rodziców, żeby pokazali mi, która jest godzina. Teraz uznaje to za jakiś zwyczaj. Po prostu się przyzwyczaiłam. Co do wiary wracając: modlę się rano i wieczorem, ale jest to jedynie (dla nie których aż) "Pod Twoją obronę". Znowu kolejny nawyk. Kiedyś modliłam się własnymi słowami, ale jakoś mi przeszło. Od 5 klasy chodzę na takie zorganizowanie "Dzieci Maryi". Jedyną rzeczą dla której nadal tam uczęszczam są spotkania w grupach wiekowych, gdzie rozmawiamy na poważne tematy. Dlaczego po prostu nie przestanę chodzić? Sama zadaje sobie takie pytanie. Chciałabym się zbuntować i przestać, ale nie znam miejsca, w którym mogłabym porozmawiać o religii bez żadnych kłótni i mylnych domysłów o człowieku i wierze.
Trzy szóstki, pentagram na pewno. Astrologia, joga, świadome śnienie, Gwiezdne Wojny, Harry Potter, POZYTYWNE MYŚLENIE itp. proszę was. Chyba jest coś bardzo nie tak. Mohery, Ojciec Rydzyk i Radio Maryja stanowcze NIE.
W sąsiedztwie nie wiem jak dokładnie miewa się sytuacja. Nie mieszkam na osiedlu, w dodatku na pograniczu dwóch miejscowości, więc chyba żadna osoba z mojej ulicy chodzi do mojego kościoła. Nie zauważyłam, żeby ktoś był tutaj źle nastawionym do kościoła. Za to mam koleżankę, która musi chodzić co niedzielę do kościoła, co tydzień w tygodniu (podajże czwartek lub piątek) na mszę i spowiedź + msze na rozpoczęcie i zakończenie roku. O świętach nie mówiąc. Mówiła, że nie lubi i że rodzice każą. Ja bym chyba zwariowała.
W szkole: moje dwie koleżanki chodzą do kościoła, jedna czasami mnie denerwuje, bo na religii wywyższa się, że uczęszcza na każdą mszę i jest przez to lepsza. Co do katechety.. bez komentarza. Nie można wyrazić przy nim żadnego zdania, bo zacznie Cię wyzywać od bezbożników i że rodzice Cię nie wychowali. Teraz mają zmienić nam katechetę i może będzie lepiej. Chciałabym w końcu porozmawiać o tym na przedmiocie, który do tego służy. Moja najbliższa przyjaciółka mówi o sobie, że jest ateistką. Zupełnie nie wierzy w Boga, mówi że to wszystko to jedna wielka bujda. Rozumiem ją, ale skoro w Wielkanoc chodzi do kościoła to taką ateistką chyba nie jest? I do bierzmowania też chce przystąpić. Sama nie wiem jak nazwać taką osobę.
KURDE, ALE SIĘ ROZPISAŁAM. Oo Brawa dla osoby, która to przeczyta. Przepraszam, jeśli jest coś źle albo nie zrozumiale napisane i oczywiście za dużo razy użyłam słowa "kościół", ale co poradzisz XD
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
anek-
knight of cydonia.

Dołączył: 14 Mar 2010
Posty: 1586
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 3 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Gdańsk - okolice Płeć: Kobieta
|
Wysłany: Pią 21:25, 29 Lip 2011 Temat postu: |
|
|
ja kiedyś wierzyłam w Boga. później, gdy zaczęłam intensywnie nad tym myśleć, czytać różne opinie, pojechałam nawet na spotkanie Lednickie, zaczęłam się wahać.
teraz, po jakimś czasie przemyśleń, stwierdzam, że nie wierzę w Boga. nie, że Boga nie ma, może jest, ale ja w niego nie wierzę. jeśli już to jestem zwolenniczką deizmu - Bóg mógł co najwyżej świat stworzyć, w zrozumieniu tego pomogła mi książka "Anioły i demony". Wierzę w teorię wielkiego wybuchu, ale coś musiało być na początku. Jedni nazywają to Bogiem, ja sądzę, że była to jakaś energia. bardziej wierzę, że życie na Ziemi powstało od kosmitów, których komórki trafiły do nas z pomocą meteorytów, a to wszystko wcześniej i później wyewoluowało.
Wiara zawsze pochodziła z niewiedzy. Ludzie potrzebowali bożków, dzięki którym mogli "wyjaśnić" (a raczej wytłumaczyć sobie) zjawiska, których nie rozumieli - jakieś katastrofy, tragedie rodzinne. Jestem pewna, że już niedługo będziemy mogli wytłumaczyć wszystko, czego teraz nie rozumiemy, musimy tylko odrzucić religię.
ale jednocześnie religia czasem niesie takie fajne przesłanie. niektórzy księża to cudowni ludzie, którzy wszystko dobrze wokół obserwują i wyciągają ciekawe wnioski. Mój proboszcz już nam zrobił kazanie, żebyśmy nigdy nie wierzyli telewizji i nie dali się otumanić, tłumaczył, że w niej chodzi nie o filmy czy przekazywanie wiadomości, ale o reklamy. Świetny człowiek, który nie raz już mnie zaskoczył.
Kłóciłam się kiedyś z moją przyjaciółką na temat Boga. Ona powiedziała mi, że gdyby Boga nie było, w takim razie dla niej wszystko nie miałoby sensu. BO ŻYCIE OGÓLNIE RZECZ BIORĄC NIE MA SENSU. żyjemy, umieramy i tyle. ludzie tylko próbują się pocieszać, że po śmierci jednak coś jest "no bo to by naprawdę było bez sensu, takie krótkie życie, i już koniec?" a zwierzątka to co? one wierzą w boga? mają jakieś bóstwa? NIE. człowiek co prawda dostał lepiej rozwinięty umysł, ale to nie znaczy, że od razu zasłużył sobie na życie po śmierci. dzięki temu umysłowi ma po prostu łatwiejsze życie i tyle.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
 |
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
|